Tytuł - antydotum.pl
ZALOGUJ SIE UKRYJ PANEL
logo

Pragnienia

 
Jest już tak, że moje pragnienie przygniata mnie bezsilnością swojego istnienia. 

Moc w nim drzemiąca traci swój potencjał, kiedy tylko świadomość zdoła wyprzedzić wszelkie, nawet te najpiękniejsze myśli, z mojego pragnienia zrodzone.

To, co jest niemal w zasięgu ręki, staje się realnie nie osiągalne i przenika metafizycznym tchnieniem wprost do duszy, z której bezustannie sączy się wciąż niespełnione pragnienie.

Mimo to nadal pragnę, tęsknię i czekam. Czekam na tę chwilę, która podniesie mnie z martwych i poprowadzi tam gdzie rano wstaje słońce a południe tętni życiem.

Gdzie nocą już tylko zasypiają szczęśliwe oczy, które nie tak dawno jeszcze oglądały realny obraz utraconej na zawsze miłości.

Gdzie ciepło splecionych rąk nigdy nie zanika, nie stygnie i rozpala wyobraźnię kierując ją ku westchnieniu wciąż oczekiwanego spełnienia.

Gdzie smak ust i ledwo słyszalny szelest wydychanego powietrza stwarza niepowtarzalną aurę wszechogarniającej tęsknoty.

Głęboko w pamięci zapada piękno oczu olśniewające własnym blaskiem, niezależnym od reszty tak doskonałej całości.

Unoszone oddechem piersi mienią się całym bogactwem erotyzmu i inercyjnego zachwytu nad tym niepodzielnym źródłem, z którego bezustannie zasila się moje pragnienie dopełniane bogactwem wyobraźni.

I tylko ciszą wypełniona przestrzeń odmierza czas, który kieruje mnie ku nieprzemijającej miłości. Czas, w którym egzystuje zarówno moje pragnienie jak i cała niespełniona przeszłość.

Czas, w którym na styku horyzontu zdarzeń, zapada w nicość wspomnienie, dzięki któremu mogę jeszcze trwać, by odnaleźć choćby na końcu swoich pragnień, ten ranek budzony przez słońce, to południe tętniące życiem.

Odnaleźć po to, by chwila uchwycona spojrzeniem sprawiła, że moje oczy nasycone Twoim wizerunkiem mogłyby zasypiać szczęśliwe.

Naprzeciwko moich pragnień jesteś Ty. Zdumiona prostotą wyrażanych przeze mnie marzeń - sama już nie pragniesz.

Nie wypowiadasz słów, naznaczonych ani miłościa ani tęsknotą.

Nie patrzysz przed siebie oczami zdobionymi miłością.

Pod zamkniętymi na zawsze powiekami spoglądasz na zegar odmierzający czas jak na rekwizyt z dawno przeżytego epizodu, którego nie chce się nawet pamiętać.

Spopielałe pragnienia z przeszłości, nie są dziś w stanie unieść Cię tam, gdzie ja na Ciebie czekam, byś mogła tak samo jak ja, poczuć raz jeszce ciepło splecionych dłoni i usłyszeć bicie serca, rytmicznie oznajmiające wyższy poziom istnienia, nadający sens przemijaniu.

Nadający sens każdemu pragnieniu, odradzającemu się wciąż z popiołów nie gasnącej nigdy miłości.

Niepostrzeżenie zaś, przestrzeń nas dzieląca napełnia się moimi pragnieniami i Twoim zdumieniem, z wolna ogarniając wszystko bezsilnością, bym po utracie nadziei, poddał się temu, czego tak bardzo pragnę nie doświadczać.

Bo po utracie nadziei zostaje już tylko ta najwierniejsza kochanka - potrafiąca zrozumieć, ukoić i utulić wszystko

 

Ona nikogo nie odtrąci, nikim nie wzgardzi nikogo nie pominie.....

 


Ocena: 2941 31
Głosów: 2972
12593 odsłon