Tytuł - antydotum.pl
ZALOGUJ SIE UKRYJ PANEL
logo

Niedziela 12 Maj 2024

Przed Wielkim Wybuchem

Nasz Wszechświat nie jest jedynym i nie powstał przypadkowo

Naukowi psychopaci nie ustają w wysiłkach, żeby każdego, kto jeszcze w jakikolwiek sposób potrafi myśleć, sprowadzić do najprostszej formy inteligencji a mianowicie do powtarzania i powielania ich halucynacji, i w miejsce wiary w Boga, podać do wierzenia projekcje ich chorych wyobraźni.

Nauka bowiem przestała już zabiegać o własną wiarygodność o jakiekolwiek uznanie, o jakąkolwiek argumentację i jakiekolwiek dowody.

Dziś dowodem staje się projekcja zdegenerowanych umysłów ludzi zwanych bezpodstawnie „naukowcami”

Jak nauka gardzi człowiekiem, dowiedzieliśmy się podczas tzw. kowidowej Pandemii, kiedy to w sposób całkowicie obłudny, nie tylko podawała nam do wierzenia łgarstwa, ale i zmuszała miliony ludzi, do uczestnictwa w eksperymencie medycznym, mającym na celu, znalezienie wydajnej metody przemysłowej depopulacji świata przy pomocy szczepień.

Są dwie sprawy na tym świecie, którym to zdegenerowane towarzystwo nie może odpuścić:

Bóg i Wszechświat.

Do negacji Boga, naukowcy wykorzystują właśnie wszechświat, którego nie są w stanie wyjaśnić, ale z premedytacją instrumentalnie wykorzystują go do otępiania mas.

Każdy z nas na co dzień, spotyka się z rewelacjami NASA – najbardziej załganej instytucji świata, jak i ogromnym zasobem publikacji ukazujących nie to czym jest wszechświat, ale właśnie urojenia psychopatów nazywanych „naukowcami”

Niedawno potęgą w badaniach kosmosu okazała się Laura Mersini-Houghton z Albanii, która stwierdziła, że odkryła nie jeden wszechświat, ale ich nieskończoność.

Tymczasem wszechświat, jak od wieków mówi definicja, to jest wszystko.

W tym pojęciu miesi się to co jest i co nas otacza, wszystko, co istnieje fizycznie: cała czasoprzestrzeń oraz wszystkie wypełniające ją formy energii jak materia i pola fizyczne, wszystko widzialne i niewidzialne i jeśli cokolwiek by odkryć należy to włączyć do wszechświata, który jest wszechobecny i jeden.

Mimo to Pani Laura Mersini-Houghton twierdzi, że wszechświatów jest wiele, tak jak wiele zwidów może się rodzić w chorych umysłach tych co odkryli 57 płci.

"Przed Wielkim Wybuchem”. Tak nazywa się kolejny cud nauki wydany w formie książkowej o początkach Wszechświata i o tym, co jest poza nim.

To kolejna chora opowieść o teoriach i hipotezach, które wywracają do góry nogami cały dotychczasowy bełkot podawany nam jako wiedzę dla większości z nas.

A tyczy się ona rzeczy najbardziej fundamentalnych: skąd się wzięliśmy, skąd wziął się nasz Wszechświat i czy jest on jedyny?

Samo postawienie pytania dotyczącego wszechświata czy jest on jedyny, przeczy nie tylko wiedzy, nie tylko inteligencji, ale i możliwościom tej naukowej szarlatanerii, którzy wywracają wszystko co tylko im do tych nikczemnych głów wpadnie.

Laura Mersini-Houghtonpochodzi z Albanii i jest obecnie profesorem na Uniwersytecie Północnej Karoliny.

To zwolenniczka hipotezy wieloświata i autorka teorii sugerującej, że anomalie w strukturze naszego Wszechświata są związane z jego oddziaływaniem z innymi wszechświatami.

Na szczęście jest to hipoteza a hipotezy z nauką nigdy nie miały nic wspólnego, podobnie jak i sugestie biorące się z hipotez.

Problem intelektualny polega na tym, że jeśli są jakieś inne światy, to są one niczym innym jak częścią wszechświata jaki obejmuje wszystko oprócz skarłowaciałych umysłów naukowców.

"Przed Wielkim Wybuchem", czyli skąd jesteśmy i czy jesteśmy sami we Wszechświecie, tak brzmi tytuł książki wydanej przez Laurę Mersini-Houghton

Stwierdzenie, że coś było przed wielkim wybuchem jest tak samo bzdurne i bałamutne jak i to, że jest nieskończona ilość wszechświatów.

Gdyby Laura Mersini-Houghton rzeczywiście interesowała się w jakimś stopniu nauką o wszechświecie, to wiedziała by, że są takie obiekty w kosmosie o tak wielkiej grawitacji związanej ze skupieniem materii, które nazywane są „czarną dziurą” gdzie cała fizyka przestaje działać łącznie z czasem i przestrzenią.

Jeśli Pani Profesor z Uniwersytetu Północnej Karoliny głosi teorię wielkiego wybuchu, to jednocześnie przyjmuje za prawdę to, że gdyby cofać się wstecz, to cały wszechświat był skupiony w punkcie a jego grawitacja była nieskończenie wielka, a więc ani czas, ani przestrzeń nie mogły mieć tam miejsca.

Skoro nie było czasu i przestrzeni to nie mogło być także cokolwiek przed wielkim wybuchem, po którym dopiero czas i przestrzeń zaistniały.

Wraca ona pamięcią do seminariów na uczelni, w trakcie których zafrapowało ją łączenie pojęcia entropii Boltzmanna (miara nieuporządkowania) z tym, że szanse na to, by nasz Wszechświat powstał w sposób przypadkowy praktycznie wynoszą zero.

Zakiełkowało wówczas w niej pytanie, w jaki sposób można przełożyć wiedzę dotyczącą entropii Wszechświata w chwili stworzenia, na wiedzę odnosząca się do prawdopodobieństwa.

Nagle teoria Wielkiego Wybuchu (inaczej kosmicznej inflacji), która mówi o początkach naszego Wszechświata jako stanie o bardzo dużej energii, ale małej entropii, okazała się nieprawdopodobna.

W swojej książce Laura Mersini-Houghton pokazuje nam kolejno, jak doszła do teorii wieloświata gubiąc po drodze najistotniejszy fakt, że wszystko cokolwiek można by jeszcze odkryć, od samego początku należy do jednego nieskończonego i wszechobecnego wszechświata.

Jej fantasmagorie poszły jeszcze dalej i niemal nawiązała tajny kontakt ze światem naukowym co najmniej naszej galaktyki.

Zachęca do rozważań między innymi o tym, czy jesteśmy sami w kosmosie oraz o jedenastu wymiarach Wszechświata, tak jak inni zachęcają do rozważań o 57 płciach.

Nasz albański naukowiec - jak pisze w swojej książce – uległa fizyce teoretycznej, która w połączeniu z kosmologią, (nauką badającą Wszechświat) jako całość - dopiero roztacza przed jej wyobraźnią kosmos możliwości.

Fizyka teoretyczna to taki sposób uprawiania fizyki, który polega na wymyślaniu i późniejszym rozszerzaniu teorii, która jest przypuszczeniem jakimś tworem wyobraźni opartej na osobistej wiedzy i doświadczeniach tzw. naukowca.

Dopiero doświadczalne potwierdzenie tych zwidów może zmienić status teorii najpierw na prawdę a następnie na prawo fizyki.

Pomiar w fizyce rozumie się jako ilościowe porównywanie mierzonej wartości z odpowiednim wzorcem.

Jak zmierzyć wartość kwarku i jak znaleźć dla niego wzorzec, skoro sam kwark na dziś, istnieje wyłącznie w teorii i jest jedynie wnioskiem z przeprowadzanych obserwacji opartych na oprogramowaniu komputerowym a nie fizycznym bytem, który został uchwycony i opisany.

Fizycy teoretycy poświęcają zawodowe życie rozszyfrowywaniu, jak działa natura, od najmniejszych możliwych cząstek po największe możliwe odległości.

„Robimy to, wykorzystując poznane prawa natury do odkrywania nowych, posługując się sprawdzonymi teoriami i – kiedy to konieczne – zastępując je lepszymi, oraz rozwiązując równania matematyczne, na których opierają się te prawa i teorie, aby rozgryźć kolejną zagadkę”.

Jednym słowem manipulacja na całego. Realnie wygląda to tak że przyjmuje się po prostu jakieś twierdzenie, wynikające z teorii za prawdziwe w oparciu jedynie o to twierdzenie, które udowadnia się nie pomiarem a wnioskami z tego co z teorii wynika.

Teraz już, tworzy się nową teorię, z której wynikają jakieś wnioski i prawa także w identyczny sposób przyjmowane za prawdziwe.

Takie praktyki nauki, zdeprecjonowały jej wartość do tego stopnia, że dziś już ludzie upewniają się poszukując dowodów nawet dla twierdzenia, że 2 x 2 = 4

Publikowane szeroko w Internecie obrazy wszechświata z teleskopu Hubble’a czy Webb’a nie mają nic wspólnego z obrazami jakie te teleskopy przesyłają do załganej instytucji NASA.

To tam siedzą specjaliści i obrabiają plamy jakie przyszły z tych teleskopów w jakieś sensowne obrazy którymi zachwyca się otępiana w ten sposób pospolita gawiedź.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że to co ogląda, jest wynikiem kolejnej wyobraźni jakiegoś pasjonata urojeń a nie rzeczywisty obraz przedstawianego obiektu.

„Potrafimy wpaść na szalone pomysły, lecz po zastosowaniu rygorystycznego rozumowania logicznego i przeprowadzeniu obserwacji bezlitośnie je analizujemy i w większości odrzucamy”.

„Znani jesteśmy z zamiłowania do dedukcji i syntezy, lecz trochę brak nam umiejętności praktycznych, przydatnych do radzenia sobie z codziennymi problemami”.

Te braki właśnie współczesna nauka uzupełnia urojeniami z certyfikatem „naukowca”

„W Marylandzie dołączyłam do Zespołu Teorii Grawitacji i Kosmologii. W trakcie jednego z seminariów zespołu usłyszałam stwierdzenie, które mnie zaszokowało”.

„Prelegent szczegółowo zapoznawał nas z zagadnieniem oceny szans na to, żeby nasz Wszechświat powstał w taki sposób, jak głosi teoria, w wysokich energiach w trakcie Wielkiego Wybuchu”.

Otóż szanse te były bliskie zera. Tak naprawdę możliwe było wyliczenie dokładnej wartości, czego też pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku podjął się wybitny brytyjski fizyk Roger Penrose (późniejszy laureat Nagrody Nobla).

Obliczając prawdopodobieństwo spontanicznego powstania naszego Wszechświata, Penrose uzyskał zdumiewający wynik: 1 dzielone przez 10 do potęgi 10 do potęgi 123.  Szansa była mniejsza niż jeden na googolplex.

(Googolplex to liczba 10^(10^100). Jest to niewyobrażalnie ogromna liczba, przewyższająca całkowitą liczbę cząstek w obserwowalnym wszechświecie.)

Matematycy żartują, że googolplex to po prostu jedynka z tyloma zerami, ile uda się napisać, zanim ręka odmówi posłuszeństwa. Liczba jest dłuższa niż średnica całego naszego Wszechświata.

„Czy powstanie naszego Wszechświata było tak wyjątkowym zdarzeniem, zaistniałym w tak unikatowych okolicznościach, że nigdy przedtem nic podobnego się nie zdarzyło i nic podobnego już nigdy się nie powtórzy”?

Gdyby Pani Profesor zatrzymała się na tym stwierdzeniu było by to jedyne jej prawdziwe stwierdzenie, ale naukowcy nie potrzebują prawdy i przyspieszają jedynie entropię naukowych teorii mających na celu otępianie mas.

Wspólnie ze Stephenem Hawkingiem Penrose wychodząc z podstawowych zasad, na drodze logicznego rozumowania wyprowadzili twierdzenie, zgodnie z którym, jeśli od chwili powstania nasz Wszechświat się rozszerzał, to musiał mieć początek w punkcie charakteryzującym się dosłownie nieskończoną gęstością energii – znanym jako osobliwość.

Z twierdzenia o osobliwościach Hawkinga i Penrose’a wynikało, że naukowcy nigdy nie będą w stanie badać samego momentu narodzin Wszechświata, ponieważ nic, absolutnie nic, nie istniałoprzedjego powstaniem.

Oznaczało to, że nigdy nie będziemy mogli odtworzyć lub choćby zidentyfikować warunków, które przyczyniły się do jego stworzenia.

Wychodziło na to, że powstanie naszego Wszechświata leży poza możliwością objęcia go badaniem.

I to najbardziej wiarygodnie stwierdzenie oczywiście nie mogło się ostać samo w sobie, ponieważ dziś prawda jest wrogiem nauki.

„Chciałam zrozumieć, jak Penrose doszedł do swego zdawałoby się bezsensownego wniosku na temat naszego Wszechświata”.

„Próbowałam przeniknąć jego rozumowanie, którym przekonał swoich kolegów do przyjęcia wizji, iż przed powstaniem naszego Wszechświata nic nie istniało”.

„Choć argumentacja Penrose’a robiła na mnie wrażenie, to wnioski nie przekonywały”.

„Oczywiście nie łudziłam się, że będę w stanie rozwiązać zagadki, które za sprawą Penrose’a i Hawkinga znalazły się za murem wzniesionym przez twierdzenie o osobliwościach”.

„Nie cierpiałam na urojenia. Byłam zwyczajnie ciekawa”.

„Szybko się przekonałam, że wniosek Penrose’a, mówiący o niemal zerowych szansach na powstanie naszego Wszechświata, robi wrażenie solidnego jak skała”.

Odkrycie było też zwodniczo proste. Opierało się na fundamentalnym prawie przyrody, drugiej zasadzie termodynamiki, która wynikała z prac poważanego dziewiętnastowiecznego fizyka z Austrii, Ludwiga Boltzmanna.

„Bogaty wkład Boltzmanna do termodynamiki i teorii atomowej poznałam już w trakcie studiów licencjackich w Albanii.”

„Jednak dopiero później, gdy zaczęłam rozbierać na czynniki pierwsze działania Penrose’a – rozgryzając jego rozwiązanie tych równań – w pełni zrozumiałam i doceniłam znaczenie osiągnięć austriackiego uczonego”.

Odkrycia dokonane przez niego,nie były zwyczajnym zbiorem równań nazwanych jego imieniem.

Stanowiły kamień milowy rozwoju współczesnej fizyki: przyniosły przełom, który ujawnił newralgiczny charakter związku zachodzącego między prawdopodobieństwem spontanicznego wystąpienia jakiegoś zdarzenia a wielkością znaną jako entropia.

W istocie to właśnie spostrzeżenie Boltzmanna dotyczące prawdopodobieństwa doprowadziło Penrose’a do tego absurdalnego wyniku, iż szanse na losowe wyłonienie się naszego Wszechświata są niemal równe zeru.

W prostym ujęciu pojęcie entropii Boltzmanna jest miarą nieuporządkowania.

Jednym słowem zasada entropii to ruch jednokierunkowy który rozpoczyna się od absolutnego porządku do absolutnego nieładu, czyli do absolutnego chaosu.

Zatem w przeciwieństwie do unikatowego i uporządkowanego systemu, nieuporządkowany system ma wiele stanów nieuporządkowania, gdzie każde nowe zjawisko, każda nowa sytuacja kreuje kolejny stan nieuporządkowania i jedyne co się zmienia to ilość stanów nieładu.

Po drugiej stronie istnieje tylko jeden stan uporządkowania który jest absolutnie doskonały.

Informacja, która jest sumą stanów nieładu, to właśnie entropia Boltzmanna.

Entropia zlicza wszystkie stany, w jakich może znaleźć się dany układ, bez zmiany jego stanu nieładu.

Jest ona więc miarą tego, co stanowi ukrytą informację o układzie.

Za pomocą wzoru matematycznego drobiazgowo opisuje drobne szczegóły i panujący w środku nieporządek.

Problemem są nie skomplikowane obliczenia – bo one pochodzą z naturalnego porządku, ale wzór matematyczny który został wymyślony przez czyjąś wyobraźnie której nie da się w żaden sposób zweryfikować, bo trzeba go by było porównać z naturalnym wzorcem, którego nikt nikomu jeszcze nie ujawnił. 

Entropia powiązana z prawdopodobieństwem uświadomiła hienom naukowym jak małe były szanse na losowe zaistnienie naszego Wszechświata.

W jaki sposób entropia łączyła się z jego narodzinami? W jakim stopniu wiedza na temat entropii Wszechświata wymiernie przekłada się na wiedzę dotyczącą prawdopodobieństwa?

Odpowiedź wyryta jest na nagrobku Boltzmanna w Wiedniu. S=klogW

Jest to jedno z najsłynniejszych równań Boltzmanna, znane jako wzór na entropię.

Albańska profesor po latach analiz i przemyśleń doszła do wniosku, że Jeżeli wszechświat w chwili powstania miał dużą liczbę możliwych stanów, za pomocą których może zostać zrealizowany, wówczas prawdopodobieństwo losowego zdarzenia, jakim jest zaistnienie tego wszechświata, jest wysokie.

I tak oto w sposób bałamutny uczyniła ona to co jest niemożliwe wysoce prawdopodobnym a stąd już tylko jest jeden krok do pewności i do następnej pandemii, gdzie będą nas leczyć śmiercionośnymi zastrzykami.

Albańska Profesor z Północnej Karoliny zupełnie pominęła to, co sama wcześniej głosiła.

Po pierwsze, nie może być wielu stanów w stanie absolutnego porządku, który jest jedynym i jednorodnym stanem a więc prawdopodobieństwo powstania wszechświata z wielu możliwych stanów urojonych w obliczu jedynego realnego stanu absolutnego porządku, może być tylko kpiną z ludzkiego intelektu.

Analogicznie, jeśli zatem nie ma wielu stanów, które mogą posłużyć do zrealizowania konkretnego modelu, to prawdopodobieństwo pojawienia się tego modelu jest zerowe.

Ze wzoru Boltzmanna łączącego entropię układu z prawdopodobieństwem jego zaistnienia wynika, że prawdopodobieństwo zaistnienia w sposób losowy naszego Wszechświata jest zerowe, bo wszechświat musiał się zacząć od doskonale uporządkowanego stanu o zerowej entropii.

Entropia zatem zaistniała wraz z zaistnieniem wszechświata uwalniając się jakby ze stanu absolutnego uporządkowania.

Ujawnia ona stopień nieuporządkowania naszego Wszechświata łącznie z naszą niewiedzą.

Jednak za każdym razem, gdy wymieniamy dwa fotony z dwóch przeciwległych krańców kosmosu, mamy nową konfigurację, nowy stan wszechświata.

Za każdym razem, gdy supernowa wybucha i rozrzuca w przestrzeni swoją materię, pojawia się nowy stan.

Penrose wyliczył, że entropia naszego Wszechświata w obecnym stanie nie jest wcale duża.

Wskazuje to jednoznacznie na niemożliwość powstania wszechświata w sposób przypadkowy.

Jeśli Mahomet nie przyszedł do góry to góra przyszła do Mahometa.

Naukowcy uznali zatem, że szanse opisujące nasze istnienie nie zależą od entropii Wszechświata w obecnym stanie, lecz od entropii w chwili jego powstania, ale fakt, że w momencie powstania entropia nie istniała zostaje tu także pominięty.

Oczywiście kwestia jest kłopot­liwa, ponieważ nie możemy poddać obserwacji momentu, w którym Wszechświat się narodził.

Zanim dotrzemy do entropii Wszechświata w chwili jego powstania, musimy przypomnieć zapewne najważniejsze prawo natury: drugą zasadę termodynamiki.

Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki entropia układu nigdy się nie zmniejsza, ale z upływem czasu zawsze rośnie, niezależnie od jej wartości początkowej.

Innymi słowy, dla każdego układu naturalną tendencją jest to, że staje się bardziej, a nie mniej nieuporządkowany.

Zrekonstruowanie entropii Wszechświata w chwili stworzenia wymagało prześledzenia kosmicznej ewolucji wstecz osi czasu, aż do jego narodzin.

Jeśli kwestia naszego wyjątkowego pochodzenia była artefaktem kosmicznej inflacji, to może powinniśmy odrzucić tę teorię i zastąpić ją lepszym modelem stworzenia?

Niskie prawdopodobieństwo zaistnienia naszego Wszechświata w sposób spontaniczny wskazuje na inny problem, wręcz o fundamentalnym znaczeniu, dotyczący ogólnie przyjętego wytłumaczenia naszego pochodzenia.

A może zupełnie nie pojmujemy, o co chodzi i zadajemy niewłaściwe pytania?

Zjawisko entropi jest najlepiej i najbardziej zrozumiałe wówczas, jeśli spojrzy się na własne podwórko

Świat najwyraźniej idzie w kierunku zamiany prawa entropii Boltzmanna na prawo entropi Tuska, który w sposób doskonały dokonuje totalnego zniszczenia, nieładu, chaosu, trwonienia, rozpierduchy, jakiej nawet Boltzmann nie przewidział.

W teorii Tuska prawo jest realizowane tylko tak jak on to prawo rozumie co stało się w Polsce źródłem galopującej entropii.

Daje to pewność nie tylko na ruinę globu ziemskiego, ale i na zanik wszelkiego życia, które ulegając entropi Tuska dąży już tylko do absolutnego niebytu.

Entropia Tuska spowodowała implozje gospodarki, całkowity zanik suwerenności, zanik wartości w tym samym stopniu duchowych co i materialnych, unicestwienie cywilizacji i zbliża się do całkowitego wypełnienia życia państwowego i narodowego Polaków.

Było to możliwe na skutek małych, ale konsekwentnych działań zorganizowanej grupy przestępczej która wykorzystując wiedzę o entropii spowodowała całkowite spustoszenie w umysłach i sercach Polaków.

Kto i co na tym zyska z pewnością nie jest możliwe do wyliczenia ani przez Boltzmanna ani przez Penrose’a, jako że entropia Tuska jest w stanie pokonać i doprowadzić do ruiny wszystko.


Ocena: 30 0
Głosów: 30
1358 odsłon