Tytuł - antydotum.pl
ZALOGUJ SIE UKRYJ PANEL
logo

Na Krawędzi Wiary

Jak zwykle, jak każdego roku i na każde święta Bożego Narodzenia czy też Wielkiej Nocy kabalistyczne kanalie serwują nam w maksymalnych dawkach otępienie umysłów dla zrujnowania naszego życia i naszej wiary.

Dla nich nie jest istotne to czy tezy jakie głoszą dla zatrucia serc i umysłów są fałszywe czy prawdziwe, ale na makiawelistyczny sposób stosują wszystko i sypią nam w nasze dusze tyle trucizny, ile się tylko da byle by, nie tyle zaszkodzić nam samym, co Bogu, byle by tylko uśmiercić go w naszych sercach i odciąć sobie szansę zbawienia.

Byle by tylko odebrać nam radość i sens życia

Niemiecki ONET przoduje w tych diabelskich rewelacjach i nigdy żadnego święta jakie może przynieść nam nadzieje i radość nie pozostawi nam samym, ale wówczas to, najbardziej staje się aktywny w rujnowaniu naszego duchowego życia.

Tak więc Cud Zmartwychwstania w okresie Wielkiej Nocy intensyfikuje odszczepieńców, ludzi bez duszy i bez ludzkiej tożsamości, pobudza ich do zarażania każdego bez wyjątku bezbożnością i od razu na pierwszy plan wnoszą alternatywne historie o Jezusie.

- Kilka dni po publicznej egzekucji Jezusa z Nazaretu, po Jerozolimie rozeszła się plotka, że on żyje.

Zdanie to, jak kafar łamię podstawę naszej wiary. Okazuje się, że nie fakt Zmartwychwstania miał miejsce, ale według niemieckiego belzebuba plotka o Jego Zmartwychwstaniu.

Już na samym początku dowiadujemy się zatem, że Zmartwychwstanie Jezusa to tylko plotka, to fake, to jakiś zaplanowany z góry spisek, mający zniszczyć ich kaganiec oświaty, oślepić i odebrać im małpę jako ich przodka, do którego są bardzo przywiązani i od którego oni się wzięli na drodze ewolucji.


Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, obraz namalowany przez Hernando de los Llanosa

Następnie podano przykłady z życia równając je w sposób podły ze Zmartwychwstaniem i tym samym nie tyle podważyć samo Zmartwychwstanie Chrystusa, co je zbezcześcić.

- Kilkadziesiąt lat temu pewna zaprzyjaźniona rodzina przeżyła dramat: z Zakopanego nadszedł telegram o śmierci ich syna, który pojechał z kolegą w Tatry na narty.

- Kiedy przygotowywali się do wyjazdu po jego ciało, syn nieoczekiwanie pojawił się na podwórku.- Cud, cud, cud - powtarzała jego matka.

- Kiedyś niedaleko Koła doszło do wypadku. Dwoje rannych lekarz pogotowia zabrał do szpitala, jednego z kierowców pozostawiono leżącego na asfalcie: lekarz stwierdził zgon. Strażacy i policjanci po pewnym czasie dostrzegli, że ręka zmarłego porusza się.

- Wydarzenie z 2001 r. z pewnego miasta na północy Polski: lekarze stwierdzili zgon nienarodzonego jeszcze dziecka.

- Po kilku dniach, przed zabiegiem usunięcia martwego płodu, przeprowadzono ponowne badanie. Pokazało ono, że dziecko żyje, rozwija się normalnie, nie ma oznak choroby, która doprowadziła do śmierci.

- I jeszcze jedno wydarzenie, z I wieku, wprost z Ewangelii. Kilka dni po publicznej egzekucji Jezusa z Nazaretu, po Jerozolimie rozeszła się plotka, że on żyje.

Ta zbitka jest celowo wprost, zestawiana ze Zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa, nie wdając się w żadne szczegóły ukazanych tak przypadków, bo celem tej manipulacji jest wyłącznie wyśmianie jakichkolwiek tez o zmartwychwstaniu Jezusa.

No proszę, jak łatwo jest pokazać, że Zmartwychwstanie Jezusa to normalna powszechnie znana przypadłość natury, tak rozpowszechniona wokół nas - prawda?

No i w końcu pamiętajmy jeszcze o tym, że według medialnych kanalii z niemieckiego ONET-u Zmartwychwstanie Jezusa to była plotka roznoszona po Jerozolimie, po to tylko, żeby cwaniaki zwane apostołami stworzyli religię i aż po dzisiejszy dzień mogli zbierać na tacę.

Dowody zmartwychwstania były dwa.

Pierwszy: Pusty grób Jezusa. Został opieczętowany i ochraniała go straż, by uczniowie Jezusa nie wykradli jego ciała z grobu i żeby z triumfem nie ogłosili, że powstał z martwych.

A jednak mimo to, wielki kamień został odsunięty, strażnicy śmiertelnie przerażeni. A grób - pusty.

Drugi dowód: Ludzie widzieli Jezusa. Najpierw widziała go Maria z Magdali.

Te dwa dowody, to według antykatolickich bandytów, jedynie mistyfikacja niczego nie udowadniająca. Przecież według nich pełno jest takich dowodów i dziś.

Gest życia po śmierci zawsze jest cudem - mówią nam odszczepieńcy - i na wydrę wciskają nam dalej swój bełkot bez sensu z nadzieją, że uda im się po prostu to wszystko wepchnąć nam w nasze serca i umysły.

Każdy okaleczony w ten sposób człowiek jest ich zwycięstwem.

Ich prostackie kombinacje stają się coraz bardziej groteskowe a mimo to je głoszą bo wg doktryny Goebbelsa „ kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą”.

-W Tatrach w rzeczywistości zginął kolega syna, milicja pomyliła dane.

Proste wyjaśnienie prawda? Nie było zmartwychwstania Jezusa, bo według kanalii, którzy odbierają nam naszą wiarę ówczesna milicja w Jerozolimie pomyliła dane.

-Kierowca traktora nie ożył cudownie, nie zmartwychwstał. Po prostu lekarz - nie mając odpowiedniej aparatury - omyłkowo uznał, że mężczyzna nie żyje.

Zmartwychwstania nikt nigdy nie widział

A czy ktoś widział wiatr? czy ktoś może opisać tak powszechne zjawisko jak wiatr, jak on wygląda?

Czy ktoś widział własną myśl? może ktokolwiek opisać własną myśl? jaki ma kolor, zapach jak się rodzi i jak rozprzestrzenia, skoro myśl zrodzona w jednej głowie jest w stanie ogarnąć miliardy ludzi na ziemi.

Zmartwychwstania nikt nigdy nie widział pisze szwabski Onet a czy ktokolwiek z nich widział własny rozum?  

Można zobaczyć, jak wygląda mózg, można zobaczyć, jak wygląda pusty łeb bez mózgu, ale czy można zobaczyć rozum, którego brak?

A mowa .. czy można zobaczyć własną mowę? nie falę elektromagnetyczną, która te mowę przenosi, ale samą mowę? możesz zobaczyć i ją opisać w dowolny sposób?

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy było jeszcze ciemno, Maria Magdalena - jak relacjonuje święty Jan - udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu.

Pobiegła do Szymona Piotra:- Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położono!

Tym którym wiara jest zakałą i ciężarem, łatwiej jest uwierzyć w kradzież niż w zmartwychwstanie.

Piotr wraz z drugim uczniem, pobiegli i zobaczyli pusty grób.

Patrzyli pewnie na to tak samo, jak i my dziś patrzymy, tyle że prawie dwa tysiące lat wcześniej i patrzyli oni nie na symbol a na fizyczny grób, w którym dokonało się Zmartwychwstanie.

A potem wrócili do siebie, zostawiając samą, bezradną Marię. Stała ciągle przed grobem. Płakała.

- Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? - usłyszała nieoczekiwanie, nieświadoma, że oto rozpoczyna się pierwsza i najpiękniejsza epifania.

- Panie, jeśli ty go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie go położyłeś, a ja go zabiorę.

Czyżby Piotr i Jan milczeli ? Ani słowem jej nie szepnęli, co nastąpiło? im bardziej człowiek wątpi, tym większa radość w pewności, kiedy doświadczenie faktu, zniweczy już wszelkie wątpliwości:

- Mario…

- Rabbuni!


"Noli mi tangere", Alexander Ivanov, olej na płótnie, 1835 r.

Oczywiście,szybko zakwestionowali to arcykapłani. Jak mówi święty Mateusz w 28. rozdziale swojej Ewangelii.

Strażnikom, opowiadającym, co się stało (trzęsienie ziemi, aniołowie przesuwający kamień), kazali rozpowiadać, że to uczniowie nocą wykradli ciało Jezusa.

James Cameron, reżyser "Titanica" odszczepieniec i ateista z krwi i kości ogłosił kiedyś, że odnalazł doczesne szczątki Jezusa, jego żony Marii Magdaleny i dziesięciu innych jeszcze osób z jego rodziny.

Tak więc tu podważa się już wszystko. Nie tylko Boskość Chrystusa, nie tylko jego czystość, bezgrzeszność czy jego Boże cechy, ale prawdę, którą jest on sam.

Ten odszczepieniec i antychryst zrobił z Boga pospolitego oszusta i lowelasa, który oszukał świat.

Krytykę rewelacji Camerona przeprowadzili odpowiednio przygotowani eksperci, a właściwie powtórzyli to, co już w chwili odnalezienia grobowca w 1980 r. było oczywiste.

W ogóle jakiekolwiek sensacje podważające wiarygodność Jezusa, Ewangelii, jak choćby Ewangelia Marii Magdaleny, to ciągle odgrzewane kotlety mające zatruwać w nas wiarę.

Ale co robi Cameron, jak nie kwestionuje zmartwychwstania w pierwszej kolejności?

Skoro Jezus umarł jako mąż Marii z Magdali - to znaczy, że nie umarł na krzyżu, by potem zmartwychwstać, ale żył jak zwykły śmiertelnik.

Po latach prób i załgania nie dało się zaprzeczyć istnieniu Jezusa.

Zakończył się czas podważania jego historycznego istnienia, bo co do tego, że Jezus istniał, nie ma już nawet naukowych wątpliwości.

Jezus z Nazaretu to nie mit i nie wymysł chrześcijan.

Pozostało wiec odszczepieńcom, jedynie nadal próbować kwestionować jego narodziny, życie, śmierć i Zmartwychwstanie by pozbawić nas istoty naszej wiary - zbawienia.

Z punktu widzenia zatwardziałego ateisty, w oparciu o fakty historyczne, nawet najgorsi zaprzańcy przyznają, że Jezus, był geniuszem,zdolnym odmienić losy świata.

Był jedną z trzech, jeśli nie pierwszą i najważniejszą postacią wszech czasów, według różnych rankingów o charakterze wcale nie chrześcijańskim.

Pole do dyskredytacji Jezusa Chrystusa przez antychrystów zostało zawężone już do jednego zadania a mianowicie do podważenia jego boskości.

-Ale czy na pewno był Bogiem, jak chcą jego uczniowie, chrześcijanie? Czy zmartwychwstał? . To kolejny etap, kolejny jad wlewany w nasze dusze i serca.

Granice ich fałszywego rozsądku nie pozwalają im przyjąć tej tezy. Nie pozwalają choćby dlatego że uznanie Boskości Jezusa kończy w zasadzie i niweczy wszelkie wysiłki antyludzkich zbrodniarzy pozbawienia nas wiary.

To z tego właśnie powodu, za wszelką cenę, po dobroci czy tez siłą, będą wciąż podejmowane próby otępiania nas na tyle, by mogli oni nas skutecznie odciągnąć od naszego zbawienia.

Ateistyczne masoństwo wymyśliło sobie zatem "Kod Leonarda da Vinci" który został stworzony, napisany i wydany przez Dana Browna.

Jezus, owszem, był postacią historyczną, ale prawdę o nim niekoniecznie podają pisma Nowego Testamentu, głoszą nam kolejni już kaznodzieje ateizmu.

Nie był Bogiem. Skazany na śmierć przeżył ukrzyżowanie. Piętnasty werset 28. rozdziału Ewangelii Mateusza zyskuje swoje nowe, prorocze znaczenie.

Kościół prawdę o zmartwychwstaniu wymyślił, dobrał do tej tezy (a może i sfałszował odpowiednio), Ewangelie, nazywając je natchnionymi, pozostałe zaś, odrzucone, określił mianem apokryfów.

Te publikacje, przedstawiające "alternatywną historię" z Marią Magdaleną w roli żony, a przynajmniej kochanki Jezusa z Nazaretu, według masonów nie wymagają historycznego uwiarygodniania.

Jakoś tak jest, że nikt się nie zająknie o tym, że może właśnie te apokryfy zostały wymyślone, sfałszowane odpowiednio i wciskane nam do wierzenia po to żebyśmy przynajmniej zwątpili w to w co wierzymy od urodzenia.

Jak nie z prawej, to z lewej, ale próby siania w nas zwątpienia intensyfikują się coraz bardziej.

Ukrzyżowany przeżył egzekucję

O wiele prościej byłoby zakwestionować zmartwychwstanie, pozostając na stanowisku, że Jezus na krzyżu po prostu umarł. A jednak alternatywne historie o Jezusie wolą go nie uśmiercać w ten sposób.

Według nich ukrzyżowanie rzeczywiście nastąpiło, rzeczywiście, Jezus był widziany po śmierci. Jednak nie dlatego że zmartwychwstał, po prostu przeżył egzekucję.

Ale ten pusty grób… Nie można pozostawić go bez wyjaśnienia.

Kolejne intelektualne kukły ateizmu Michael Baigent, Richard Leigh i Henry Lincoln postawili zgodną tezę: - całe ukrzyżowanie Jezusa było mistyfikacją.

Rzekomy ocet podany na gąbce to w istocie środek nasenny, który miał stworzyć pozory zgonu. Nie podali jenak jak nazywał sie ten środek nasenny.

Goleni nie złamano, bo to w istocie zabiłoby Jezusa. Problem polega jednak na tym, że ten sam św. Jan mówi o przebiciu włócznią jego boku, co też zapisano wcześniej w proroctwach - ten fakt jednak łgarze skwapliwie pomijają.

W mistyfikację wciągnięty był sam Piłat, łasy na wszelkie łapówki, który pozwolił też wbrew zwyczajowi zabrać rodzinie ciało Jezusa.

Pierwsi przy grobie

Dlaczego Maria nie weszła do środka? Nie chciała prowadzić "męskiego" śledztwa w sprawie zaginięcia ciała Jezusa? Ta kobieta, Maria z Magdali?

Jan wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. "A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka".

Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu.

Ułożenie płócien, a zwłaszcza chusty, "oddzielnie zwinięta w jednym miejscu", to nie mogła być kradzież…

W erze elektroencefalografu dochodzi do zdarzeń, które są cudem w bardziej rzeczywistym sensie.

To znaczy, po zgonie potwierdzonym przez lekarzy całym ich autorytetem (jakby lekarze po kowidzie mieli jeszcze jakiś autorytet) nieoczekiwanie wraca życie wbrew prawom natury czego już medycyna wyjaśnić nie potrafi.

Na przestrzeni dwóch tysięcy lat wskrzeszeń było wiele. Dzisiejsza medycyna pewnie wiele z tamtych wskrzeszeń przesunęłaby w rejon znaków zapytania.

Nie było sposobów władnych stwierdzić całkowite i nieodwracalne uszkodzenie pnia mózgu, ale tym większy znak zapytania nauka stawia sama sobie, kiedy ma do czynienia na przykład z opisywanym wcześniej ożywieniem zmarłego dziecka.

Stało się jasne, że ten cud, wzięty pod lupę przez największe autorytety świata medycznego z Polski i Włoch, rozstrzygnął ostatecznie o beatyfikacji ojca Papczyńskiego.

Nikt nie potrafił tego zakwestionować, nikt nie znalazł racjonalnego wytłumaczenia "ożywienia" dziecka, nikt nie miał wątpliwości przede wszystkim, że zgon rzeczywiście nastąpił i dziecko w łonie matki było już martwe.

Nawet "advocatus diaboli" musiał przegrać potyczkę na argumenty.

Zawsze, gdy życie - czy przez nieporozumienie, czy przez grożącą życiu chorobę, albo w wyniku wypadku - ociera się o śmierć, odkrywa zakurzoną codziennością prawdę, że  ono samo w sobie jest cudem.

Zmartwychwstanie jest już z innego świata.

Zmartwychwstanie to więcej niż powrót do życia. Coś więcej, niż cud. Smutna prawda pozostaje niezmienna, że ci wszyscy cudownie ocaleli, cudownie wskrzeszeni - wcześniej czy później umrą, podobnie jak umarł Łazarz, pomimo tego, że Jezus przywrócił mu wcześniej życie.

Zmartwychwstanie Tym różni się od wskrzeszeń, cudownych reanimacji, przebudzeń z letargów. Tym różni się od reinkarnacji, że czyni życie odtąd nieśmiertelnym.

Zmartwychwstanie zachowuje moje "ja". Jak dotąd, znamy tylko jeden taki przypadek w historii: Jezusa Chrystusa.

A od zmartwychwstania tyle zależy. Niezależnie od tego, czy to mit, czy fakt, z powodu Zmartwychwstania zrodziła się zbawienna wiara prowadzące wszystkie pokolenia do Boga.

Zmartwychwstanie określiło wiarę i myślenie miliardów ludzi w ciągu dwudziestu wieków.

Czasem warto zdać sobie sprawę, na czym zasadza się moja wiara. A może jesteśmy wszyscy przed tym porankiem, przed szabatem, przed Dniem Przygotowania ? I słyszymy obietnicę, jak słyszeli ją Piotr, Jan, może też Maria z Magdali:

- Syn Człowieczy będzie cierpiał, ale po trzech dniach Zmartwychwstanie.

Na końcu życia zawsze czeka śmierć. Mało kto jest zainteresowany swoim końcem i raczej zwraca się ku radości życia aniżeli ku radości Zmartwychwstania.

Każde wołanie o życie na końcu ma śmierć. Śmierć, która może stać się albo zbawieniem albo też otchłanią, w której wszystko przepada.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że to czym będzie dla nas nasza śmierć, zależy wyłącznie od tego jakie życie wiedzie, zanim ona nadejdzie.

Każde nasze - Chcę żyć! – ma swoje echo - Umrę!

Życie, które trwa pomimo dramatu śmierci, głosił Jezus z Nazaretu.

Głosił coś, o czym potem sam zaświadczył, a co tak nieokreślenie żyje w historii - Zmartwychwstał.

Przemienione Jego ciało, życie poza doczesnymi ramami czasu i przestrzeni, musiało dokonać się i w czasie, i w przestrzeni.

On zmartwychwstał pierwszy, my potem, każdy ma miejsce w tej kolejce zbawienia.

Krzyż gładko wbił się w realizm czasu i historii, Zmartwychwstanie tego nie potrafi.

Dużym zgrzytem była ostatnia scena "Pasji" Mela Gibsona. Po niezwykle naturalistycznym sposobie przedstawienia ostatnich godzin Jezusa, przyszedł czas, na pokazanie Jego Zmartwychwstania…

Nie wyszło to Gibsonowi, ale czy komukolwiek by to się udało?

Krzyż da się udowodnić, racjonalnie wytłumaczyć, pusty grób też, a nawet te epifanie (nagłe objawienie się i zniknięcie- red).

Tylko ta dziwna noc między krzyżem a pustym grobem, to noc nie do udowodnienia.

Źli ludzie na przestrzeni wieków, cały czas usiłują pozbawiać ludzkość wiary i czci jaką jest winna Bogu.

Większą zagadką niż samo Zmartwychwstanie staje się to, do czego tym złym ludziom jest potrzebna aż tak wielka nasza krzywda.

Ci co otrzymali dar wiary łatwiej przechodzą to zgorszenie, ale trzeba by tu powiedzieć, że jeśli my sami nie zadbamy o samych siebie, jeśli nie zadbamy o Bożą prawdę to żaden cud się nie zdarzy.

Warunkiem niezbędnym i koniecznym zaistnienia cudu jest właśnie wiara.

Nasza zachwiana i ułomna wiara pozbawiona troski z naszej strony stanie się tylko pustostanem i obciążeniem, staje się naszym oskarżeniem przed Tronem Bożym.

Wówczas to równi jesteśmy tym hochsztaplerom nauki i oszczercom więc razem z nimi, pójdziemy na wieczne potępienie i wieczną hańbę.

Znamienne jest to, że wszelkie działania przeciw Bogu są adresowane do tych najmłodszych pokoleń, kiedy to już od urodzenia odziera się ich ze świętości i przyobleka w grzech.

Pozbawia się ich nie tylko wiary, ale i wiedzy, przez co pokolenia te bardziej przypominają jakieś zaprogramowane humanoidy, aniżeli istotę ludzką.

To właśnie tak zrujnowana i odarta z własnej osobowości młodzież już w momencie dorastania wyraźnie objawia, że ich moce intelektualne nie są wstanie wznieść się ponad bruk.

To jest główna przyczyna upadku narodu Polskiego który pozbawiony Boga, może już tylko rozkładać się jak trup, pozbawiając się na zawsze Zmartwychwstania i co za tym idzie - zbawienia.


Ocena: 41 0
Głosów: 41
2217 odsłon