Tytuł - antydotum.pl
ZALOGUJ SIE UKRYJ PANEL
logo

W Trzecią rocznicę śmierci Władysława Bartoszewskiego, antypolaka , karierowicza i nie tylko izraelskiego sługusa, przypominijmy sobie tego pastucha, który nazywał nas "bydłem"

Władysław Bartoszewski

Warto być dobrym...To słowa Władysława Bartoszewskiego. Ba, hasło "Warto być przyzwoitym" to jego życiowe motto. A także tytuł jego książki. A żeby już nikt nie miał wątpliwości, jaką to wiodącą rolę w życiu Bartoszewskiego pełni "przyzwoitość", hasło to wypisane zostało na wielkim bannerze, stojącym na scenie podczas wręczania Bartoszewskiemu medalu z jego wizerunkiem i napisem: "Temu, który odważył się być niepokorny."

W parze z przyzwoitością zawsze idzie kultura osobista wypowiedzi.

Oto cytaty wypowiedzi przyzwoitego i kulturalnego człowieka zwanego Bartoszewskim:

" Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też, postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i  "przestać uważać bydło za niebydło".

Wizja jest wizją i nie może być oszustwem bo jest tylko wizją. Oszustwem są obietnice i nie prawdziwe twierdzenia takie jak to, że Władysław Bartoszewski jest profesorem.

"Kiedy ktoś mnie po pijaku obrzyga w autobusie, to nie jest obraza. To jest obrzydliwość. Nie każdy może mnie obrazić. Prezes PiS nie ma życiorysu, który by mu na to pozwolił. Jestem ponad to"

Prawda, że i "porządne" i "przyzwoite"?........ Pan Bartoszewski ma taki życiorys, że wystarcza mu na obrażanie kilku pokoleń Polaków


Jeszcze bardziej przyzwoita jest historia Władysława Bartoszewskiego kłamliwie zwanego profesorem.

człowiek który był kontaktem operacyjnym Ambasady Izraela

Władysław Bartoszewski kiedyś powiedział:"w czasie wojny bałem się bardziej Polaków niż Niemców" - cytat  który wiele za siebie mówi.

"Gdy jakiś niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy, a nie miał rozkazu aresztowania, niczego nie musiałem się obawiać. Ale polski sąsiad, który zauważył, że kupiłem więcej chleba niż zwykle,to jego musiałem się bać" - powiedział.

Dlaczego Bartoszewski musiał bać się swojego sasiada? czy wszyscy Polacy bali się swoich sąsiadów? Jeśli tak, to jak to się stało, że w Polsce tak dobrze funkcjonowała armia podziemna, partyzantka, cała konspiracja i ruch oporu, skoro nie można było ufac swoim polskim sąsiadom?. Tego Pan Bartoszewski już nie wyjaśnia...

Polaków bali się w tamtych czasach zdrajcy, konfidenci czy kolaboranci. Czyżby  Bartoszewski był wtedy konfidentem ? agentem ? kolaborantem ? Podejrzane fakty, przemilczane sprawy, relacje świadków, skrzetnie skrywane historie jego znajomych i ich rodzin...

Ogólnie dostępne materiały na temat Pana Bartoszewskiego, to w ogromnej większości wywiady z nim samym bądź wspomnienia własne.

"Testis unus, testis nullus " jeden świadek, żaden świadek - jak głosi maksyma rzymskiego prawa. Encyklopedie nazwały Bartoszewskiego, nie wiedzieć czemu, bo bez żadnych wyjaśnień,  "autorytetem"

Urodzony 19 lutego 1922 w Warszawie jest znanym z tego że jest znany. Dzięki temu stał sie  polskim politykiem, dziennikarzem, pisarzem, działaczem społecznym i historykiem. Kawaler Orderu Orła Białego, honorowy obywatel państwa Israel.

Więzień Auschwitz, i jak sam mówi - żołnierz Armii Krajowej, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik Powstania Warszawskiego. Dwukrotnie minister spraw zagranicznych, senator IV kadencji, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska.

Gdy wybuchła wojna Władysław Bartoszewski miał 17 lat. 19 września 1940 został zatrzymany na Żoliborzu w masowej obławie zorganizowanej przez Niemców. Z obławy tej  dostał się do Oświęcimia, był w tym samym transporcie co Rotmistrz Witold Pilecki.

Więzień z przypadkowej łapanki.

Od nocy 21/22 września 1940 roku obaj stali się więźniami niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (Konzentrazionlager Auschwitz I, numer obozowy Władysława Bartoszewskiego 4427, natomiast Witold Pilecki, który do obozu  poszedł celowo i z własnej woli miał nr 4859)

Bartoszewski został zwolniony ze wzgledów zdrowotnycgh z Oświęcimia po kilku miesiącach - 8 kwietnia 1941, co było wydarzeniem niemal niespotykanym w historii obozu Auschwitz-Birkenau.

Rotmistrz Pilecki pomimo, że nie mniej chory niz Władysław Bartoszewski  po ponad 2 latach -27 kwietnia 1943 skutecznie uciekł  z obozu tak samo jak sam dobrowolnie i skutecznie do niego się dostał.

Dlaczego wspominanie o Witoldzie Pileckim w tej części historii jest istotne? - bo obaj poznawali koszmar Aushwitz ale w jakże  różny sposób i jak różne drogi tego pobytu zostały przebyte.

Dobrowolny Więzień KL Aushwitz Rotmistrz Witold Pilecki

Według Bartoszewskiego zwolnienie zawdzięcza on przyjaciołom z Polskiego Czerwonego Krzyża. Oficjalnym powodem był zły stan zdrowia. Nieoficjalnie zwolnienie przypisywano wstawiennictwu siostry Bartoszewskiego, która kolaborowała z Niemcami a nawet wyszła za mąż za SSmana.

Jednak według relacji prof. Miry Modelskiej-Creech z Georgetown University w Waszyngtonie, pracownika administracji białego domu, istnieją dowody na to, że Władysław Bartoszewski był kolaborantem. 

Podejrzenie to,  uwiarygadniają  zeznania świadka  , który przeżył Oświęcim.

Świadek ten zeznał , że spotkał się z Bartoszewskim w Oświęcimu, znał m.in., szczegóły na temat wykształcenia Bartoszewskiego. Twierdził, że za sprawą Bartoszewskiego i 14 innych donosicieli, którzy opuścili Oświęcim (notabene pociągiem pierwszej klasy) zlikwidowano 21 wysokich rangą Akowców. Ów świadek jest przekonany, że Bartoszewski był konfidentem.

Nieznana Historia Bartoszewskiego ?

Nikogo nie zwalniano z Auschwitz, przynajmniej nie uczciwych ludzi, Takie przypadki zdarzały się bardzo sporadycznie wśród kolaborantów.Tłumaczenie, że go zwolnili ze względów zdrowotnych wydaje się co najmniej czarno - kabaretowe.

Mimo tego w organizacji katolickiej FOP -Front Odrodzenia Polski, związanym ze Stronnictwem Pracy, a kierowanym przez pisarkę Zofię Kossak Szczucką obdarzono go zaufaniem..

Zdumiewające jest, że Bartoszewski niemal natychmiast po zwolonieniu  z Oświęcimia z przyczyn zdrowotnych został przyjęty  w struktury  konspiracyjne.

Jest to sytuacja nie do pomyślenia, bo taki człowiek musiał by być zbyt podejrzany, tacy ludzie mogli być pod obserwacją a dla konspiracji to było zbyt duże ryzyko.

Bartoszewski prawdopodobnie albo zataił ten niewygodny fakt, albo został wciągnięty do konspiracji za pomocą niemieckiej agentury.

Wystarczy poczytać raporty Pileckiego, by wiedzieć, że zwolnienia polskich więźniów zdarzały się absolutnie wyjątkowo i były podyktowane czasem zwykłym łapówkarstwem. Za pośrednictwem jednego z takich zwolnionych Rotmistrz przekazywał informację do Warszawy.

Nie jest tajemnicą, że władze okupacyjne były podatne na gigantyczną korupcję i sowitą łapówką można było ocalić życie.

Według wersji przytaczanej przez przewodników w obozie Auschwitz, Bartoszewski miał kartę pracy PCK, jego matka pracowała w PCK i zrobiła z niego pracownika czerwonego krzyża. Rodzicie prawdopodobnie wręczyli łapówki Niemcom dzięki którym został wezwany przed komisję lekarską i zwolniony.

W tamtym czasie niemiecka agentura była niezwykle rozwinięta. Dzisiaj milczy się o tej niechlubnej przeszłości. Hasło "banda Ganzweicha", "Grupa 13" - "trzynastka", "Pierwsza pomoc", "Żydowskie Pogotowie Ratunkowe" nikomu nic nie mówi podobnie jak ŻGW! dla której pracowały tysiące żydowskich agentów.

Żagiew czyli "Żydowska Gwardia Wolności" działała nie tylko w getcie warszawskim, ale iw całej Warszawie. Służyła do infiltrowania żydowskich i polskich organizacji podziemnych, w tym niosących pomoc Żydom.
Niemcy wyposażali swoich żydowskich agentów także w broń! Agenci mieli za zadanie udawać, że szukają pomocy, a gdy znaleźli Polaków którzy im ją zaoferowali po prostu donosili na nich skazując ich i ich rodziny na pewną śmierć.

Trudniących się tym zajęciem Żydów polskie państwo podziemne starało się eliminować i bynajmniej nie był to wyraz antysemityzmu. ŻGW zajmowało się również przemytem żywności do getta starając się przejąć całkowitą kontrolę nad kanałami przerzutowymi, co czyni tą organizację pośrednio odpowiedzialną za śmierć głodową swoich rodaków.

ŻGW zajmowała się także szmalcownictwem tropiąc i wydając Niemcom Żydów ukrywających się w tzw. aryjskiej części Warszawy. Skala zjawiska była porażająca, podobnych organizacji działało wiele, równolegle, w niemal każdym większym mieście. Nawet w Berlinie - słynna grupa informatorów Stelli Kuebler-Goldschlag (której notabene opłacała się kolaboracja - żyje do dziś).

Jednak największe znaczenie miały Judenraty, bez nich holokaust po prostu nie byłby możliwy. Judenraty wyjątkowo gorliwie pomagały Niemcom mordować własny naród.

W ostatecznym rozrachunku to właśnie Żydzi byli największymi pomocnikami Hitlera i w największym stopniu przyczynili się do swojej zagłady. Fakty są niewygodne dla przedsiębiorstwa "Holokaust" dlatego wciąż na front wystawia się pompowanego "Polaka antysemitę" jako zaslonę dla żydowskich zbrodni.

Należy mówić nawet o tych niewygodnych faktach , tak samo jak należy mówić o wszystkich przypadkach - agentów, których w wielomilionowym narodzie trudno było uniknąc. Jednak Polskie władze nigdy nie współpracowały z Niemcami, a szmalcowników skazywano w imieniu RP na śmierć. To wielka i zasadnicza różnica między postawą Polaków, a postawą Żydów, którzy  oficjalnie współpracowali z własnym katem okupantem i wydawały im swoich wspólbraci na zagładę.

Bartoszewski zawodowo zajmował się wypaczaniem historii.

Co ciekawe, wbrew pozorom można odnaleźć tysiące przypadków, znanych, czynnych przedwojennych Polaków- antysemitów, którzy w czasie wojny ratowali życie Żydów ryzykując własne.

Władysław Bartoszewski nie neguje kłamliwych i szkodliwych dla Polski i Polaków tez Książki Jana T. Grossa "Złote żniwa".Niszczy pamięć o bohaterskich wręcz czynach chociażby o fakcie, że setki tysięcy polaków uratowało niemal pół miliona Żydów.

Nie udało się też do dziś udokumentować ani jednej historii odwrotnej tzn. takiego przypadku w którym Żydzi ryzykując własnym życiem ratowali by Polaków.

W tym niszczeniu pamięci historycznej niestety swój haniebny udział ma Władysław Bartoszewski, który konsekwentnie przemilcza heroizm Polaków uwypuklając wyłacznie żydowskie ofiary niemieckiego bandytyzmu.

"Die Welt", Powszechnie forsuje  kuriozalną tezę jakoby Polacy byli w jakiejś mierze współodpowiedzialni za Holocaust. Bartoszewski, kombatant Polski Podziemnej, człowiek aktywnie  działajacy w "Żegocie", honorowy obywatel Izraela, poważany  przez Niemców, z własnej inicjatywy i woli przyznaje, że powyższa teza znajduje uzasadnienie w jego poglądach.

W  Powstaniu Warszawskim był on jedynie statystą. Był noszowym. Był uczestnikiem, ale stwierdzenie że "bronił stolicy" to juz wielkie nadużycie. Takich jak on pomocników AK walczącej było dziesiątki tysięcy. W boju nie wykazał sie niczym.

Wiele opowieści z tego okresu jego życia okazało się kłamliwymi. Na jednym ze spotkań pytano go gdzie dokładnie brał udział w Powstaniu i czy mógłby podać nazwę jakiegoś oddziału, bądź nazwiska, wydarzenia itd.

Niestety nie potrafił podac ani jednego faktu. Został wprawiony w zakłopotanie i mętnie starał sie z tego połozenia wygramolić. W żadnej dokumentacji nie ma jego nazwiska czy pseudonimu. Wygląda na to, że jego przeszłość jest jednym z mitów III RP, który trzeba odkłamać.

Po wojnie pracował jako dziennikarz. Siedział kilka lat za AK, choć działał w Delegaturze Rządu - a nie AK, która była jednakowo źle widziana przez żydowskie UB. Później dużo pisał w masońsko-prosyjonistycznym krakowskim Tygodniku Powszechnym (dlatego też tygodnik ten dezawuował J. Em. Ks. Prymas Wyszyński).


Bartoszewski jest  jedynym reliktem tamtych czasów, który siedział za AK, a w którym wogóle nie był.

Oneciarnie i media głównego ścieku nazywają go "niekwestionowanym autorytetem". My ten autorytet kwestionujemy


Ocena: 6226 323
Głosów: 6549
20252 odsłon